Autor

Tytuł

Cze­sław Madajczyk

Dra­mat katyński

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

Iden­ty­fi­ka­tor ISBN:

Książ­ka i Wiedza

War­sza­wa

1989

ss. 192

83-05-12376-6

zawie­ra biblio­gra­fię i indeks nazwisk

Pra­ca z 1989 roku, moc­no zdez­ak­tu­ali­zo­wa­na, jed­nak war­ta prze­czy­ta­nia, ponie­waż autor był jed­nym z naj­istot­niej­szych eks­per­tów, bada­ją­cych zagad­nie­nia II woj­ny świa­to­wej i oku­pa­cji na zie­miach polskich.

W swo­ich recen­zjach doty­czą­cych Zbrod­ni Katyń­skiej, a pisa­nych w ramach dzia­łal­no­ści w Rodzi­nach Katyń­skich, czę­sto pole­mi­zu­ję z auto­ra­mi w kwe­stii inter­pre­ta­cji nie­któ­rych fak­tów (zda­rza mi się też wyty­kać błę­dy). W przy­pad­ku star­szych pozy­cji mam jed­nak dyle­mat, ponie­waż auto­rzy – czę­sto wybit­ni bada­cze – nie mie­li dostę­pu do wie­lu zna­nych dzi­siaj mate­ria­łów źró­dło­wych i nie byli też w sta­nie zwe­ry­fi­ko­wać nie­ści­słych informacji.

Pra­ca Dra­mat katyń­ski pisa­na była w 1989 roku, kie­dy histo­rio­gra­fia katyń­ska dopie­ro się roz­wi­ja­ła. Siłą rze­czy książ­ka ta jest już moc­no ana­chro­nicz­na. Chciał­bym jed­nak pod­kre­ślić, że wszel­kie błę­dy i nie­ści­sło­ści, jakie moż­na w niej zna­leźć, nie wyni­ka­ją z bra­ków warsz­ta­to­wych auto­ra, ponie­waż był on wybit­nym histo­ry­kiem (jego monu­men­tal­ne dwu­to­mo­we dzie­ło Poli­ty­ka III Rze­szy w oku­po­wa­nej Pol­sce do dzi­siaj jest cyto­wa­ne w pra­cach nauko­wych). Z przy­kro­ścią muszę stwier­dzić, że nie­któ­re z nich wyni­ka­ją z nierzetelności.

Czy­ta­jąc po wie­lo­let­niej prze­rwie pra­cę Dra­mat katyń­ski, sta­ra­łem się nie zwra­cać uwa­gi na man­ka­men­ty, lecz sku­pić się na jej sil­nych stro­nach. Uczci­wość bada­cza naka­zu­je mi jed­nak przed­sta­wić kil­ka przy­kła­do­wych błę­dów. Robię to wyłącz­nie w celu wska­za­nia, że star­sze pra­ce – cho­ciaż czę­sto nie­zwy­kle war­to­ścio­we – nie sta­no­wią już źró­deł rze­tel­nej wie­dzy o Zbrod­ni Katyńskiej.

Naj­po­waż­niej­szym błę­dem było wska­za­nie, że „obóz w Koziel­sku był poło­żo­ny 20 km na połu­dnio­wy wschód od Smo­leń­ska”. Praw­do­po­dob­nie autor się pomy­lił (a redak­tor nie zauwa­żył błę­du) i chciał napi­sać 200 km (cho­ciaż licz­ba ta wciąż była­by nie­co zani­żo­na), lecz „zgu­bił” jed­no zero. Moją teo­rię potwier­dza fakt, że w pra­cy opi­sa­na zosta­ła podróż pol­skich jeń­ców z Koziel­ska na miej­sce kaź­ni w lesie katyń­skim pod Smo­leń­skiem. Wybit­ny badacz zapew­ne musiał zda­wać sobie spra­wę, że tak wiel­ka ope­ra­cja logi­stycz­na nie była­by potrzeb­na, gdy­by odle­głość od obo­zu do miej­sca kaź­ni moż­na było prze­być pie­szo w prze­cią­gu kil­ku godzin. Nie zmie­nia to fak­tu, że nauko­wiec tej mia­ry, co prof. Cze­sław Madaj­czyk, nie powi­nien popeł­niać takich błędów.

Z pomniej­szych błę­dów jako przy­kła­dy przy­to­czyć mogę prze­krę­ce­nie dwóch nazwisk posta­ci dość waż­nych dla dzie­jów spra­wy Katy­nia: dr Wil­hel­ma Zeitz – pomy­sło­daw­ca i współ­or­ga­ni­za­tor Mię­dzy­na­ro­do­wej Komi­sji Lekar­skiej, któ­ra przy­pro­wa­dza­ła pra­ce eks­hu­ma­cyj­ne w Katy­niu – został okre­śla­ny jak „Dietz”, bez poda­nia imie­nia. Jeden z pol­skich uczest­ni­ków wypra­wy do Katy­nia (przy­wie­zio­ny tam w cha­rak­te­rze świad­ka prac eks­hu­ma­cyj­nych), Fran­ci­szek Pro­chow­nik, dwu­krot­nie został nazwa­ny Fran­cisz­kiem „Pro­cho­wia­kiem”. Ten ostat­ni błąd tro­chę dzi­wi, ponie­waż Pro­chow­nik był posta­cią zna­ną. Błąd ten wyni­ka więc z nie­dbal­stwa auto­ra i nie­uwa­gi redak­to­ra, nie z bra­ku dostę­pu do źródeł.

Pra­ca Dra­mat katyń­ski ma rów­nież atu­ty, któ­re spra­wia­ją, że może być cie­ka­wa dla współ­cze­sne­go czytelnika.

Jak już wspo­mnia­łem, Cze­sław Madaj­czyk był wybit­nym histo­ry­kiem II woj­ny świa­to­wej. W oma­wia­nej książ­ce poja­wi­ło się spo­ro infor­ma­cji, któ­rych nie znaj­dzie się w więk­szo­ści innych prac doty­czą­cych Zbrod­ni Katyń­skiej. Swo­ją pra­cę zaczął od omó­wie­nia sytu­acji pol­skich ofi­ce­rów znaj­du­ją­cych się w obo­zach III Rze­szy. Naj­traf­niej – według mojej oce­ny – opi­sał podej­mo­wa­ne przez nie­któ­rych naj­wyż­szych urzęd­ni­ków nie­miec­kich  pró­by pozba­wie­nia ofi­ce­rów pol­skich sta­tu­su jeń­ców wojen­nych. W notat­ce Rib­ben­tro­pa z 23 stycz­nia 1943 roku zna­leźć moż­na stwier­dze­nie: „wobec znik­nię­cia pań­stwa pol­skie­go z are­ny poli­tycz­nej nie ma potrze­by uwa­ża­nia pol­skich ofi­ce­rów wzię­tych do nie­wo­li w cza­sie woj­ny z Pol­ską za jeń­ców w rozu­mie­niu pra­wa mię­dzy­na­ro­do­we­go, a w szcze­gól­no­ści w rozu­mie­niu kon­wen­cji genew­skiej”. Madaj­czyk przy­po­mniał, że hitle­row­cy doko­ny­wa­li zbrod­ni na pol­skich jeń­cach, tyl­ko w mniej­szej ska­li niż Sowie­ci. Przy­kła­dem może być tutaj los ofi­ce­rów gar­ni­zo­nu byd­go­skie­go, któ­rych część zgi­lo­ty­no­wa­no w For­cie VIII w Poznaniu.

Cze­sław Madaj­czyk dosko­na­le rozu­miał rów­nież kon­tek­sty wyda­rzeń mię­dzy­na­ro­do­wych, dosko­na­le orien­to­wał się w rela­cjach panu­ją­cych wśród poli­ty­ków Rzą­du RP w Lon­dy­nie oraz ich rela­cjach z urzęd­ni­ka­mi kra­jów sojusz­ni­czych. Z tego powo­du oma­wia­na pra­ca – mimo wie­lu man­ka­men­tów – jest god­na pole­ce­nia wszyst­kim zain­te­re­so­wa­nym histo­rią II woj­ny światowej.

Opra­co­wał Mate­usz Zemla