Autor

Tytuł

Andrzej Prze­woź­nik, Jolan­ta Adamska

Katyń: zbrod­nia, praw­da, pamięć

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

Iden­ty­fi­ka­tor ISBN:

Świat Książ­ki

War­sza­wa

2010

ss. 672

9788324720361

Wyda­na w 2010 roku mono­gra­fia autor­stwa Andrze­ja Prze­woź­ni­ka i Jolan­ty Adam­skiej Katyń: zbrod­nia, praw­da, pamięć była dzie­łem abso­lut­nie prze­ło­mo­wym i do dzi­siaj sta­no­wi naj­istot­niej­szą pra­cę uka­zu­ją­cą dzie­je spra­wy Katy­nia w spo­sób przekrojowy.

Lite­ra­tu­ra zwią­za­na ze zbrod­nią na pol­skich jeń­cach wojen­nych w 1940 roku jest obszer­na, a stan badań cały czas jest wery­fi­ko­wa­ny i posze­rza­ny o nowe wąt­ki przez kolej­ne poko­le­nia bada­czy. To jed­nak pro­ces powol­ny, zaś nowe ana­li­zy, wnio­ski, spo­strze­że­nia czy inter­pre­ta­cje fak­tów doty­czą naj­czę­ściej niu­an­sów, co powo­du­je to, że w regu­lar­nych inter­wa­łach ist­nie­ją­ce mono­gra­fie zaczy­na­ją robić się nie­ak­tu­al­ne. Przed 2010 rokiem w opra­co­wa­niach poświę­co­nych pro­ble­ma­ty­ce katyń­skiej zde­cy­do­wa­nie bra­ko­wa­ło takie­go, w któ­rym aktu­al­ny stan badań został­by rze­tel­nie przed­sta­wio­ny. Rolę tę czę­ścio­wo speł­nia­ła od 2008 roku książ­ka Tade­usza Kisie­lew­skie­go Katyń. Zbrod­nia i kłam­stwo. Nie jest to jed­nak pra­ca stric­te nauko­wa, zawie­ra też kon­tro­wer­syj­ne tezy, a auto­ro­wi nie uda­ło się unik­nąć rów­nież poważ­nych błę­dów. Jest to dobra lek­tu­ra dla począt­ku­ją­ce­go czy­tel­ni­ka, ponie­waż czy­ta się ją dobrze ze wzglę­du na publi­cy­stycz­ny styl.

Tego same­go nie moż­na jed­nak powie­dzieć o pra­cy Andrze­ja Prze­woź­ni­ka i Jolan­ty Adam­skiej. Lek­tu­ra ta jest nie­zwy­kle wyma­ga­ją­ca, war­to jed­nak pod­jąć wysi­łek przy­swo­je­nia jej tre­ści. Auto­rzy nie tyl­ko przed­sta­wi­li naj­istot­niej­sze fak­ty doty­czą­ce Zbrod­ni Katyń­skiej, ale rów­nież uzu­peł­ni­li opis wyda­rzeń z 1940 roku sze­ro­kim kon­tek­stem i przed­sta­wi­li wie­le istot­nych, czę­sto nowa­tor­skich wnio­sków (nie ze wszyst­ki­mi się zga­dzam, o czym niżej).

To jed­nak nie wszyst­ko. Znaj­dzie­my tu rów­nież wyni­ki wie­lo­let­nich badań pro­wa­dzo­nych przez auto­rów nad spra­wą katyń­ską. To wła­śnie połą­cze­nie tych wszyst­kich czyn­ni­ków spra­wia, że mamy przed sobą pra­cę prze­ło­mo­wą. Wpraw­dzie od jej wyda­nia minę­ło już kil­ka­na­ście lat, jed­nak do tej pory ta pozy­cja nie zna­la­zła god­ne­go następ­cy. Według mojej opi­nii, istot­nym czyn­ni­kiem, jaki spo­wo­do­wał, że aku­rat tych dwo­je bada­czy zdo­ła­ło napi­sać pra­cę na tak wyso­kim pozio­mie, był fakt, że poświę­ci­li oni wie­le lat kwe­stiom god­ne­go upa­mięt­nia­nia Pola­ków na całym świe­cie. Obo­je byli pra­cow­ni­ka­mi nie­ist­nie­ją­cej już Rady Ochro­ny Pamię­ci Walk i Męczeń­stwa, zaś Andrzej Prze­wod­nik od 1992 roku do swo­jej tra­gicz­nej śmier­ci 10 kwiet­nia 2010 był Sekre­ta­rzem Gene­ral­nym tej instytucji.

Naj­więk­szym osią­gnię­ciem Andrze­ja Prze­woź­ni­ka było dopro­wa­dze­nie do prze­pro­wa­dze­nia prac eks­hu­ma­cyj­nych na miej­scach pochów­ku ofiar w Katy­niu, Char­ko­wie-Pia­ti­chat­kach oraz w Mied­no­je (roz­po­czął tak­że pra­ce w Kijo­wie-Bykow­ni, dokoń­czo­ne już po jego śmier­ci w latach 2010–2012). To dzię­ki jego deter­mi­na­cji doszło do dyplo­ma­tycz­nych usta­leń z Fede­ra­cją Rosyj­ską i wła­dza­mi Ukra­iny, cze­go zwień­cze­niem była budo­wa trzech nekro­po­lii katyń­skich w 2000 roku (Pol­ski Cmen­tarz Wojen­ny w Bykow­ni otwar­to w 2012 roku). Powsta­nie cmen­ta­rzy, gdzie po 60 latach Rodzi­ny Katyń­skie mogły pocho­wać szcząt­ki swo­ich bli­skich, było moż­li­we głów­nie dzię­ki zaan­ga­żo­wa­niu, zdol­no­ściom orga­ni­za­cyj­nym i dyplo­ma­tycz­nym Przewoźnika.

Książ­ka Katyń: zbrod­nia, praw­da, pamięć sta­no­wi więc nie tyl­ko uko­ro­no­wa­nie pra­cy badaw­czej, ale rów­nież ścież­ki życio­wej i zawo­do­wej oboj­ga auto­rów. Mono­gra­fia ta sta­ła się rów­nież inspi­ra­cją dla dzia­łań wycho­dzą­cych poza nauko­wy dys­kurs wydaw­ni­czy, m.in. na nowej eks­po­zy­cji Muzeum Katyń­skie­go w War­sza­wie odna­leźć moż­na mapę skon­stru­owa­ną na pod­sta­wie przed­sta­wio­nych w książ­ce zbrod­ni popeł­nia­nych na Pola­kach po wkro­cze­niu wojsk Armii Czer­wo­nej 17 wrze­śnia 1939. Auto­rzy kolej­nych prac na temat Zbrod­ni Katyń­skiej (w tym niżej pod­pi­sa­ny) zyska­li ponad­to dosko­na­ły mate­riał porząd­ku­ją­cy ich wie­dzę i nie­któ­re wątki.

War­to jed­nak zadać sobie pyta­nie: sko­ro pra­ca ta jest tak dobra, to czy wystę­pu­je potrze­ba pisa­nia kolej­nej monu­men­tal­nej mono­gra­fii? Czy kolej­ni bada­cze powin­ni sku­pić się raczej na bada­niu szcze­gól­nych aspek­tów spra­wy zbrod­ni na pol­skich jeń­cach? Odpo­wiedź jest, według mojej opi­nii, jed­no­znacz­na: naj­wyż­szy czas, aby powsta­ło nowe obszer­ne dzie­ło, zbie­ra­ją­ce całą wie­dzę na temat Zbrod­ni Katyń­skiej, w któ­rym został­by uwzględ­nio­ny naj­now­szy stan badań i popra­wio­no nie­licz­ne błę­dy, jakie zna­la­zły się w pra­cy Jolan­ty Adam­skiej i Andrze­ja Prze­woź­ni­ka, dopre­cy­zo­wa­no nie­któ­re fak­ty, na nowo zin­ter­pre­to­wa­no doku­men­ty i wyda­rze­nia. Kosme­tycz­ne pomył­ki, jakie moż­na zna­leźć w każ­dej pra­cy, nie są oczy­wi­ście istot­ne. Z apte­kar­skiej skru­pu­lat­no­ści wymie­nię pomy­le­nie miej­sca mię­dzy­lą­do­wa­nia Mię­dzy­na­ro­do­wej Komi­sji pato­lo­gów prze­pro­wa­dza­ją­cej eks­hu­ma­cję w Katy­niu w dniach 28–30 kwiet­nia 1943 w dro­dze do Ber­li­na: w pra­cy wska­za­no Bia­łą Pod­la­ską, pod­czas gdy w rze­czy­wi­sto­ści był to Białystok.

Waż­niej­szym – moim zda­niem – niu­an­sem jest nie­ści­słość w oko­licz­no­ściach odna­le­zie­nia gro­bów katyń­skich. Auto­rzy (jak wie­lu przed nimi) zbyt wiel­ką wagę  nada­li w tym kon­tek­ście oso­bie płk. Frie­dri­cha Ahren­sa. Miał on rze­ko­mo odna­leźć śla­dy wil­ka szu­ka­ją­ce­go ludz­kich szcząt­ków w maso­wych mogi­łach. Na obec­nym eta­pie badań z całą pew­no­ścią moż­na stwier­dzić, że ofi­cer ten nie miał żad­ne­go udzia­łu w odna­le­zie­niu maso­wych gro­bów w lesie katyń­skim. Ludz­kie kości z jamy rze­ko­mo roz­ko­pa­nej przez wil­ka zosta­ły mu przy­nie­sio­ne przez Rosjan obsłu­gu­ją­cych jego kwa­te­rę na prze­ło­mie lute­go i mar­ca 1943 lub nawet dwa tygo­dnie póź­niej (rela­cja same­go Ahren­sa jest w tej kwe­stii nie­spój­na). W tam­tym okre­sie spra­wa śmier­ci pol­skich jeń­ców była już bada­na przez nie­miec­ką Taj­ną Poli­cję Polową.

Pole­micz­nie chciał­bym się odnieść rów­nież do kwe­stii wylo­tu do Katy­nia dele­ga­cji kra­kow­skie­go wydzia­łu Pol­skie­go Czer­wo­ne­go Krzy­ża. W swo­jej pra­cy auto­rzy wska­zu­ją, że przed­sta­wi­cie­le PCK zosta­li zma­ni­pu­lo­wa­ni przez wła­dze hitle­row­skie. Doku­men­ty rzą­du RP na wychodź­stwie wska­zu­ją, że być może ich sta­no­wi­sko nie było tak nie­prze­jed­na­ne i uda­li się na miej­sce eks­hu­ma­cji w wyni­ku usta­leń z Niemcami.

Powyż­sze przy­kła­dy wska­zu­ją, że spra­wa Zbrod­ni Katyń­skiej nadal sta­no­wi przed­miot zain­te­re­so­wa­nia bada­czy i powin­ni­śmy cze­kać na dzie­ło, wzbo­ga­co­ne o naj­now­szy stan badań. Dopó­ki to nie nastą­pi – pod­kre­ślę raz jesz­cze – opi­sy­wa­na pra­ca sta­no­wić będzie naj­waż­niej­szą mono­gra­fię doty­czą­cą tego tema­tu. Pod­czas czy­ta­nia pamię­tać nale­ży o nie­zwy­kłym dzie­dzic­twie Andrze­ja Przewoźnika.

Opra­co­wał Mate­usz Zemla