Autor

Tytuł

Teo­fil Mikulski

Bio­gra­my jeń­ców: Kozielsk – Sta­ro­bielsk – Ostasz­ków – Ukra­ina – zagi­nie­ni [recen­zja archiwalna]

Współ­pra­ca i redakcja:

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

Iden­ty­fi­ka­tor ISBN:

Sto­wa­rzy­sze­nie „Dol­no­ślą­ska Rodzi­na Katyńska”

Wydaw­nic­two Uni­wer­sy­te­tu Wrocławskiego

Wro­cław

1999

ss. 574

8322919395

Do not w Biblio­gra­fii Katyń­skiej dołą­cza­my recen­zje, pisa­ne w latach dzie­więć­dzie­sią­tych i na począt­ku XXI wie­ku przez Wło­dzi­mie­rza Dusie­wi­cza, pierw­sze­go pre­ze­sa Zarzą­du Fede­ra­cji Rodzin Katyń­skich (1993–2006). Tek­sty były publi­ko­wa­ne na łamach biu­le­ty­nu „Rodo­wód”, wyda­wa­ne­go przez Andrze­ja Spa­ni­ly, pre­ze­sa Rodzi­ny Katyń­skiej w Gdy­ni. Są one zna­kiem cza­su: widać w nich emo­cje, jakie towa­rzy­szy­ły uka­zy­wa­niu się kolej­nych ksią­żek o tema­ty­ce katyń­skiej; widać, jak reago­wa­ło na nie (wów­czas) wie­lo­ty­sięcz­ne śro­do­wi­sko Rodzin. Tek­sty Wło­dzi­mie­rza Dusie­wi­cza same w sobie sta­no­wią już dzi­siaj źró­dło historyczne.

Mam przed sobą następ­ną, kolej­ną książ­kę „lokal­ną”, dłu­go zapo­wia­da­ną pozy­cję Dol­no­ślą­skiej Rodzi­ny Katyń­skiej – Bio­gra­my jeń­ców. Już sam tytuł jest odmien­ny od pozo­sta­łych, podob­nych wydań Rodzin Katyń­skich. Książ­ka ta, pro­fe­sjo­nal­na od pierw­szej do ostat­niej stro­ny, nie tyl­ko tytu­łem jest „inna”. Ma odmien­ny for­mat, ale co naj­waż­niej­sze, naj­cen­niej­sze i naj­praw­dziw­sze, to układ książ­ki. Nie wiem, kto taki wła­śnie zapro­po­no­wał i prze­pro­wa­dził, bo na pew­no były gło­sy prze­ciw­ne, ale ten jest naj­wła­ściw­szy, moż­na okre­ślić to krót­ko: wszy­scy są jed­na­ko­wi w obli­czu śmier­ci, wszy­scy jed­na­ko­wo sta­ną na Sądzie Osta­tecz­nym. Dotych­czas w tego typu wyda­niach był sto­so­wa­ny podział na jeń­ców Koziel­ska,  Ostasz­ko­wa i Sta­ro­biel­ska i nie ma w tym żad­ne­go błę­du. Wro­cław postą­pił ina­czej, moim zda­niem lepiej i słusz­niej. Sko­ro wszy­scy są jed­na­ko­wi wobec Boga po śmier­ci, sko­ro jest jed­na zbrod­nia i jed­na decy­zja wyko­na­nia tego mor­du, sko­ro wresz­cie jest Jed­na Rodzi­na Katyń­ska, to wszy­scy są rów­ni! Pod­kre­ślam to szcze­gól­nie teraz, jako pre­zes Zarzą­du Fede­ra­cji Rodzin Katyń­skich jestem świad­kiem wie­lu nie­do­mó­wień i przy­krych słów na temat: kto był kim…

We Wro­cła­wiu jeste­śmy wszy­scy Jed­no – zasto­so­wa­no układ alfa­be­tycz­ny dla wszyst­kich człon­ków Dol­no­ślą­skiej Rodzi­ny Katyń­skiej. I tak samo dobrze się zło­ży­ło, że wykaz bio­gra­mów roz­po­czy­na zamor­do­wa­ny ofi­cer z Katy­nia, Feliks Adam­ski, ale zaraz potem jest poli­cjant z Ostasz­ko­wa Jakub Anto­siak spo­czy­wa­ją­cy w Mied­no­je i jeniec Sta­ro­biel­ska Kazi­mierz Aren­to­wicz zamor­do­wa­ny w Char­ko­wie. I tak jest do koń­ca książ­ki. Scep­ty­cy lub prze­ciw­ni­cy tej meto­dy powie­dzą, że brak podzia­łu na obo­zy unie­moż­li­wia peł­ny odbiór, utrud­nia odna­le­zie­nie jeń­ców Koziel­ska czy Sta­ro­biel­ska bądź Ostaszkowa.

Prze­ciw­ni­cy zawsze będą coś mówić, udo­wad­niać, docho­dzić swo­ich racji. Powie­dzia­łem prze­cież na począt­ku, że książ­ka jest zro­bio­na pro­fe­sjo­nal­nie. Prze­wi­dzia­no wszyst­ko, nawet gło­sy ewen­tu­al­nych prze­ciw­ni­ków i kry­ty­ków. Dla­te­go, jak to się zwy­kle robi, na koń­cu książ­ki jest indeks nazwisk z podzia­łem na obo­zy i poda­niem stro­ny, gdzie dany bio­gram się znaj­du­je. Nie­za­leż­nie od tego jest jesz­cze dodat­ko­wy alfa­be­tycz­ny indeks nazwisk z poda­niem stro­ny zamiesz­czo­ne­go nazwiska.

Dol­no­ślą­ska Rodzi­na Katyń­ska jest spo­łecz­no­ścią dużą i dobrze zor­ga­ni­zo­wa­ną. Ta książ­ka potwier­dza moją opi­nię o Wro­cła­wiu…, a tak napraw­dę ludziach z Podo­la, Lwo­wa, Woły­nia, o ludziach wspa­nia­łych. Żyją ponad pół wie­ku ode­rwa­ni od wła­sne­go gniaz­da, ale to, co zosta­ło zaszcze­pio­ne „na Kre­sach”, żyje nadal w tych Ludziach, któ­rych ja oso­bi­ście podzi­wiam, sza­nu­ję i darzę wiel­ką sympatią.

Dol­no­ślą­ska Rodzi­na Katyń­ska wraz z Kołem w Opo­lu liczy pię­ciu­set człon­ków i wszyst­kie bio­gra­my są uję­te, boga­to ilu­stro­wa­ne nie tyl­ko zdję­ciem oso­bo­wym, ale rodza­jo­wym lub doku­men­tem. Książ­ka liczy 575 stron, jest zatem dzie­łem zna­czą­cym. I tak otrzy­ma­ną pra­cę wyso­ko oceniam.

Podzię­ko­wa­nia nale­żą się Zespo­ło­wi Redak­cyj­ne­mu tego uda­ne­go dzie­ła i takie niniej­szym czy­nię. Zro­bi­li­ście Pań­stwo zna­ko­mi­tą robo­tę, po nazwi­sku jed­nak, spe­cjal­nie gorą­co dzię­ku­ję dłu­go­let­niej Prze­wod­ni­czą­cej Zarzą­du Kry­si Syposz-Borow­skiej, któ­ra tej książ­ce poświę­ci­ła wie­le ser­ca, pra­cy i wła­sne­go cza­su. Jeste­śmy z Kry­sty­ną po imie­niu i pozwa­lam sobie na tak oso­bi­stą wypo­wiedź – bar­dzo Ci dzię­ku­ję nie tyl­ko za książ­kę, ale za sztan­dar, wła­sny zna­czek, życz­li­wość i zro­zu­mie­nie, sumien­ność i za pomnik, któ­ry się budu­je i nie­ba­wem zosta­nie odsło­nię­ty. To wszyst­ko Twój udział i talent orga­ni­za­cyj­ny. Bra­wo dla całe­go Wro­cła­wia i nowe­go Zarzą­du Dol­no­ślą­skiej Rodzi­ny Katyńskiej.

Opra­co­wał Wło­dzi­mierz Dusiewicz

Pier­wo­druk: Wro­cław zro­bił ina­czej…, „Rodo­wód” [Gdy­nia] 1999, nr 12