Autor

Tytuł

Bole­sław Wójcicki

Bole­sław Wój­cic­ki, Praw­da o Katyniu

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

„Czy­tel­nik”

War­sza­wa

1952

ss. 218

Czy war­to czy­tać pro­pa­gan­do­we książ­ki-relik­ty minio­nej epo­ki? Czy war­to poświę­cić czas dla takich publi­ka­cji, któ­re są kłam­li­we i obraź­li­we – ale zara­zem mistrzow­sko spro­ku­ro­wa­ne? Czy tego typu pra­ce nale­ży zosta­wić wyłącz­nie histo­ry­kom, zaj­mu­ją­cym się dys­kur­sem daw­nej epo­ki? Nie­ste­ty, oka­zu­je się, że nale­ży je czy­tać, przy­swa­jać i ana­li­zo­wać na nowo, ponie­waż poja­wia­ją się kolej­ne poko­le­nia osób, któ­re bar­dzo chcą wie­rzyć, że te „dzie­ła” są prawdziwe.

W cza­sach roz­kwi­tu róż­nych teo­rii spi­sko­wych war­to zasta­na­wiać się sze­rzej, jaką war­tość może za sobą nieść jed­no­stron­na – a zara­zem w spo­sób oczy­wi­sty kłam­li­wa – wizja świa­ta. W niniej­szym tek­ście sta­no­wić to będzie przy­czy­nek do szer­szych roz­wa­żań nad kon­dy­cją współ­cze­snych odbior­ców, widzów, czy­tel­ni­ków. Prze­szu­ku­jąc nie­zmie­rzo­ne poła­cie Inter­ne­tu, moż­na tra­fić na nie­zwy­kłe zja­wi­ska. Naj­więk­szym moim zasko­cze­niem było przy­pad­ko­we odna­le­zie­nie na jed­nym z por­ta­li audio­bo­oka Praw­da o Katy­niu, czy­ta­ne­go przez mono­ton­ny głos syn­te­tycz­ne­go lek­to­ra. Książ­ka ta jest w zasa­dzie bro­szu­rą pro­pa­gan­do­wą, sta­ra­ją­cą się uka­zać do cna nie­praw­dzi­wą, ale przez dzie­się­cio­le­cia pro­mo­wa­ną przez wła­dze ZSRR tezę, że zbrod­ni w lesie katyń­skim doko­na­li naziści.

Począt­ko­wo byłem prze­ko­na­ny, że nazwa kana­łu nawią­zu­ją­ca do minio­nej epo­ki jest iro­nicz­na, a inter­ne­to­wa publi­ka­cja pra­cy Bole­sła­wa Wój­cic­kie­go ma za zada­nie jedy­nie przed­sta­wie­nie przy­kła­du zgrab­nie napi­sa­nej pereł­ki mani­pu­la­cji (lite­rac­ko dość uda­nej). Komen­ta­rze słu­cha­czy wska­zy­wa­ły jed­nak, że tre­ści trak­to­wa­ne były przez dzi­siej­szych odbior­ców abso­lut­nie serio.

Prze­ko­na­ło mnie to po raz kolej­ny, że fak­ty, kon­tekst epo­ki i stan wie­dzy na dany temat nie mają zna­cze­nia, jeże­li dana oso­ba pra­gnie je odrzu­cić. Argu­men­tów potwier­dza­ją­cych praw­dzi­wość wła­snych twier­dzeń moż­na więc szu­kać wszę­dzie, nawet w bro­szu­rach pro­pa­gan­do­wych. Dzie­ło Wój­cic­kie­go roz­pa­try­wa­ne bez żad­ne­go dodat­ko­we­go kon­tek­stu wyda­je się wia­ry­god­ne, bo zosta­ło bar­dzo inte­li­gent­nie napi­sa­ne. Autor jasno przed­sta­wia argu­men­ty, któ­re spra­wia­ją wra­że­nie wia­ry­god­nych. Jedy­nie przy­ję­ta teza jest fał­szy­wa. Nie posia­da­jąc odpo­wied­niej wie­dzy, nie spo­sób jej zdys­kon­to­wać, trud­no też zna­leźć wła­ści­we argu­men­ty. W tym przy­pad­ku obro­ną przed tego typu kłam­li­wą pro­pa­gan­dą jest wła­ści­wa pamięć na temat Zbrod­ni Katyń­skiej. Wie­dza na ten temat jest już powszech­na i dostęp­na, choć naj­czę­ściej powierzchowna.

Na tym przy­kła­dzie war­to sobie zadać pyta­nie: w ilu kwe­stiach sami tkwi­my w błę­dzie, doko­nu­jąc samo­oszu­ki­wa­nia i nie chcąc wery­fi­ko­wać swo­ich prze­ko­nań? Odpo­wiedź na pyta­nie udzie­la m.in. Timo­thy Sny­der w pra­cy Dro­ga do nie­wol­no­ści. Ame­ry­kań­ski histo­ryk wska­zu­je tam, że media spo­łecz­no­ścio­we, jak w hor­ro­rze, uwo­dzą nas i doko­nu­ją gwał­tu na naszych umy­słach, odga­du­ją myśli, prze­ko­na­nia, wybo­ry i poka­zu­ją infor­ma­cje, któ­re inter­nau­ci chcą czy­tać i oglą­dać, przy­wią­zu­jąc ich do sie­bie jesz­cze moc­niej. Cza­sa­mi te ten­den­cje słu­żą ludziom i reżi­mom, któ­re wyko­rzy­stu­jąc infor­ma­cje o nas, poprzez odpo­wied­nio spro­fi­lo­wa­ne „fake new­sy” pra­gną zmu­sić nas pod­ję­cia jakie­goś wybo­ru lub zanie­cha­nia aktyw­no­ści, obrzy­dze­nia czło­wie­ka lub gru­py ludzi albo oswo­je­nia z jakimś zjawiskiem.

Tutaj docho­dzi­my do pyta­nia: dla­cze­go war­to czy­tać nawet histo­rycz­ne, prze­brzmia­łe maj­stersz­ty­ki mani­pu­la­cji? Ana­li­zu­jąc zacho­wa­nia jed­no­stek, szcze­gól­nie tych auto­ry­tar­nych, i reżi­mów, moż­na odna­leźć wzo­ry postę­po­wa­nia i ana­lo­gie. Histo­ria nie zata­cza krę­gów, ale zdo­by­cze mani­pu­la­cji chęt­nie są wyko­rzy­sty­wa­ne przez coraz to nowe poko­le­nia satra­pów, któ­rzy pra­gną wła­dzy tyl­ko po to, aby ją spra­wo­wać. I tak na przy­kład reżim sowiec­ki, jesz­cze w nie­daw­nej prze­szło­ści nazy­wa­ją­cy sam sie­bie „ludo­wym”, korzy­stał z doświad­czeń prze­szło­ści samo­dzier­ża­wia car­skie­go, cho­ciaż robił to w spo­sób kreatywny…

Co robi reżim, gdy fak­ty są dla nie­go nie­wy­god­ne? Jakie znaj­du­je wyj­ście, jeże­li nawet pobież­na ana­li­za zadzia­ła na jego nie­ko­rzyść? Sta­ra się wyma­zać pro­blem ze świa­do­mo­ści spo­łecz­nej, ukryć fak­ty, zepchnąć do nie­pa­mię­ci. Spra­wa katyń­ska zawsze budzi­ła emo­cje zarów­no w spo­łe­czeń­stwie pol­skim, jak i wśród przed­sta­wi­cie­li władz PRL. Pola­cy byli na ogół prze­ko­na­ni o winie ZSRR. Jed­nym z czyn­ni­ków, któ­ry budo­wał świa­do­mość spo­łecz­ną tak­że poza Pol­ską, była Komi­sja Kon­gre­su USA, bada­ją­ca w latach pięć­dzie­sią­tych XX wie­ku oko­licz­no­ści zbrod­ni na ofi­ce­rach pol­skich. Nie­któ­re infor­ma­cje doty­czą­ce wyni­ków śledz­twa prze­ni­ka­ły wte­dy za „żela­zną kur­ty­nę”. Wła­dze komu­ni­stycz­ne sta­ra­ły się prze­ciw­dzia­łać szko­dli­wym dla nich wia­do­mo­ściom, stąd podej­mo­wa­no róż­no­rod­ne dzia­ła­nia, mają­ce na celu zdys­kre­dy­to­wa­nie wyni­ków badań ame­ry­kań­skiej komisji.

Książ­ka Bole­sła­wa Wój­cic­kie­go Praw­da o Katy­niu była cał­ko­wi­cie pod­po­rząd­ko­wa­na temu pro­pa­gan­do­we­mu celo­wi. Autor „udo­wad­nia”, że wbrew temu, co twier­dzą Ame­ry­ka­nie, zbrod­ni doko­na­li Niem­cy, i roz­pra­wia się z wyni­ka­mi śledz­twa pro­wa­dzo­ne­go przez kon­gres­me­nów. Pisze rów­nież, iż Sta­ny Zjed­no­czo­ne to kraj pro­wa­dzą­cy zbrod­ni­czą poli­ty­kę, któ­ry nie posia­da legi­ty­ma­cji do oskar­ża­nia Związ­ku Radziec­kie­go. Oto zna­mien­ny cytat, obra­zu­ją­cy spo­sób rozu­mo­wa­nia auto­ra: „Ame­ry­kań­scy spad­ko­bier­cy i naśla­dow­cy Hitle­ra, któ­rzy w Korei – podob­nie jak hitle­row­cy w Pol­sce – z zim­ną krwią mor­du­ją milio­ny bez­bron­nych kobiet, star­ców, dzie­ci, ‘uszczę­śli­wi­li’ już świat nie­jed­ną pro­wo­ka­cją, nie­jed­ną odra­ża­ją­ca w swej obłu­dzie far­są. Przy­znać wszak­że nale­ży, iż wido­wi­sko ode­gra­ne w tzw. ‘Komi­sji Kon­gre­su USA w Spra­wie Katy­nia’ sta­no­wi­ło nie lada rekord. Rekord zakła­ma­nia i nik­czem­no­ści. Rekord bła­zeń­stwa i naigry­wa­nia się z ludz­kie­go cier­pie­nia. Nam wszyst­kim Pola­kom (…) trud­no jest bez gnie­wu i naj­wyż­szej odra­zy  przy­glą­dać się obe­lży­wej far­sie ‘katyń­skiej’, któ­rą wysta­wi­li ame­ry­kań­scy wspól­ni­cy hitle­row­skich fabry­kan­tów armat i cyklo­nu. (…) A jed­nak tę bła­zeń­ską far­sę poka­zać trze­ba (…) by przy­gwoź­dzić ich kłamstwa”.

Wła­dze komu­ni­stycz­ne sta­ra­ły się omi­jać temat zbrod­ni na ofi­ce­rach pol­skich, wie­dząc, iż w tym wypad­ku pro­pa­gan­da może być nie­sku­tecz­na. Pra­ca Bole­sła­wa Wój­cic­kie­go jest więc jed­ną z nie­licz­nych, któ­re tak wyczer­pu­ją­co opi­su­ją ofi­cjal­ną kłam­li­wą wer­sję. Pozy­cja ta pisa­na jest dobrym sty­lem, emo­cjo­nal­ne podej­ście auto­ra nie draż­ni. Oczy­wi­ście, czy­tel­nik nie wzbo­ga­ci się o żad­ną obiek­tyw­ną wie­dzę, jed­nak­że swo­isty kunszt pisar­ski Bole­sła­wa Wój­cic­kie­go może uświa­do­mić, jak inte­li­gent­ni potra­fi­li być lite­ra­ci słu­żą­cy ofi­cjal­nej  pro­pa­gan­dzie komunistycznej.

W przy­pad­ku Zbrod­ni Katyń­skiej oży­wio­na za spra­wą wer­sji audio­bo­oka wia­ra w tezy z pra­cy Wój­cic­kie­go może wyda­wać się wyjąt­ko­wo nie­zro­zu­mia­ła. Wska­zu­je to jed­nak na ten­den­cję, jaka poja­wi­ła się w naszym świe­cie, a kurio­zal­ność tego przy­pad­ku dobit­nie poka­zu­je nie­bez­pie­czeń­stwa, jakie kry­ją media w XXI wie­ku. Odbior­cy – widzo­wie, czy­tel­ni­cy, słu­cha­cze – zamy­ka­ją się w bań­kach infor­ma­cyj­nych, wie­rząc w odpo­wia­da­ją­cy ich nasta­wie­niu, idei, ide­olo­gii, chwi­lo­wej emo­cji wyci­nek rzeczywistości.

Opra­co­wał Mate­usz Zemla