Tytuł

Sło­wa tęsk­no­ty. Zacho­wa­ne listy jeń­ców Koziel­ska, Ostasz­ko­wa i Starobielska

Opra­co­wa­nie:

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

Iden­ty­fi­ka­tor ISBN:

Ewa Gru­ner-Żar­noch, Maria Danu­ta Wołągiewicz

Sto­wa­rzy­sze­nie Katyń w Szczecinie

Szcze­cin

1996

ss. 280

83-9054-65-0-7

infor­ma­cje sta­ty­stycz­ne o jeń­cach (tabe­la)

mapy i dokumenty

Nie­zwy­kły zbiór, będą­cy świa­dec­twem kul­ty­wo­wa­nej przez dzie­się­cio­le­cia wię­zi mię­dzy człon­ka­mi Rodzin Katyń­skich a ich bli­ski­mi, Ofia­ra­mi Zbrod­ni Katyń­skiej – fak­sy­mi­le zacho­wa­nych ory­gi­na­łów i transkrypcje.

Jak inne były cza­sy, w któ­rych żyli przed woj­ną boha­te­ro­wie tej książ­ki, poka­zu­je już mot­to do publikacji:

 

Zerwa­ny wicher z pol­skich mogił
zaszu­mi kędyś w lesie
i prze­po­jo­ny jękiem trwogi
wieść o mnie Ci przyniesie

 

Nie jest to tekst prze­zna­czo­ny na patrio­tycz­ną uro­czy­stość czy oko­licz­no­ścio­wy spek­takl, ale (jak wyja­śnia pod­pis) „wiersz wpi­sa­ny przez jed­ne­go z ofi­ce­rów do pamięt­ni­ka narze­czo­nej, przed woj­ną”. Czy dzi­siej­sza nasto­let­nia czy nie­co star­sza dziew­czy­na pro­wa­dzi pamięt­nik, do któ­re­go wpi­su­ją się bli­scy? A nawet jeśli współ­cze­snym pamięt­ni­kiem może być na przy­kład któ­reś z mediów spo­łecz­no­ścio­wych, nie spo­tka­my tam podob­nych dekla­ra­cji. Jed­nak zapo­wie­dzia­na tym wpi­sem książ­ka ma szan­sę prze­trwać pró­bę zmie­nia­ją­cych się czasów.

Na wstę­pie autor­ki opra­co­wa­nia, poza podzię­ko­wa­nia­mi dla wszyst­kich, któ­rzy im pomo­gli, przy­po­mi­na­ją dwo­je współ­za­ło­ży­cie­li szcze­ciń­skiej Rodzi­ny Katyń­skiej: Bogu­mi­łę Pał­czyń­ską i Ryszar­da Wołą­gie­wi­cza. Z per­spek­ty­wy cza­su widać, jak waż­ne są takie adno­ta­cje. Na pierw­szy rzut wyda­ją się edy­tor­ską ruty­ną. Jed­nak to dobrze, że gdzieś zapi­sa­no, jakie były począt­ki Rodzin Katyń­skich. Zapa­trze­ni we wspól­ny cel, jakim było ujaw­nie­nie całej praw­dy o Zbrod­ni Katyń­skiej i jej ofia­rach oraz god­ne upa­mięt­nie­nie miej­sca ich spo­czyn­ku (budo­wa cmen­ta­rzy), twór­cy lokal­nych sto­wa­rzy­szeń odcho­dzi­li czę­sto cicho i po latach nie spo­sób przy­po­mnieć sobie szcze­gó­łów, nawet czę­ści nazwisk. A prze­cież takie publi­ka­cje, jak oma­wia­na, uzmy­sła­wia­ją, że o pod­trzy­ma­niu żywej pamię­ci o Zbrod­ni Katyń­skiej zade­cy­do­wa­ła deter­mi­na­cja Rodzin, przez dzie­się­cio­le­cia prze­cho­wu­ją­cych archi­wa­lia, jak tutaj publikowane.

We wpro­wa­dze­niu znaj­du­je­my rys histo­rycz­ny, bazu­ją­cy na dostęp­nym ówcze­śnie sta­nie wie­dzy, gdzie mowa na przy­kład o nara­dach mię­dzy sowiec­kim NKWD i hitle­row­skim Gesta­po, cze­go wyni­kiem były usta­le­nia doty­czą­ce „metod znisz­cze­nia sił przy­wód­czych naro­du pol­skie­go” przez obu współ­pra­cu­ją­cych ze sobą oku­pan­tów. Autor­ki opra­co­wa­nia przy­po­mi­na­ją następ­nie o oko­licz­no­ściach, w jakich powsta­wa­ła publi­ko­wa­na tutaj kore­spon­den­cja, a tak­że o zna­cze­niu, jaką mają te zacho­wa­ne archi­wa­lia. Przede wszyst­kim pisa­nie listów z obo­zów było począt­ko­wo cał­ko­wi­cie zabro­nio­ne, do rodzin docie­ra­ły co naj­wy­żej kart­ki, jakie wie­zie­ni na wschód jeń­cy zdo­ła­li wyrzu­cić z pocią­gu na począt­ku swo­jej dro­gi na wschód.

Sytu­acja zmie­ni­ła się w listo­pa­dzie 1939 roku, kie­dy osa­dzo­nym w obo­zach spe­cjal­nych NKWD pozwo­lo­no na wysła­nie pierw­szych listów. Ana­li­za doku­men­tów i wyda­rzeń, jakie póź­niej nastą­pi­ły, pozwa­la na jed­no­znacz­ną oce­nę tej decy­zji: nie cho­dzi­ło o umoż­li­wie­nie jeń­com kon­tak­tu z rodzi­na­mi – to powin­no być zagwa­ran­to­wa­ne na mocy mię­dzy­na­ro­do­wych umów. Sowiec­kie­mu agre­so­ro­wi i oku­pan­to­wi zale­ża­ło na zebra­niu danych rodzin i zna­jo­mych jeń­ców, miesz­ka­ją­cych na wschod­nich tere­nach oku­po­wa­nych. Mię­dzy inny­mi dzię­ki kore­spon­den­cji Sowie­ci usta­li­li adre­sy bli­skich, co w nad­cho­dzą­cych mie­sią­cach posłu­ży­ło im do zesta­wie­nia list, na pod­sta­wie któ­rych depor­to­wa­no Pola­ków na Sybir, do Kazach­sta­nu, do odle­głych wschod­nich regio­nów. Tym samym wymia­na listów mię­dzy jeń­ca­mi a ich rodzi­na­mi –  mia­ła zaspo­ko­ić głód wie­ści o naj­bliż­szych w tym trud­nym cza­sie – posłu­ży­ła też jako iście dia­bel­ski pod­stęp i sta­ła się ele­men­tem tra­gicz­nej histo­rii zesłań­ców, głów­nie z depor­ta­cji 10 lute­go i 13 kwiet­nia 1940.

Trze­ba pod­kre­ślić, że pre­zen­to­wa­ny wybór jest wyni­kiem wspól­nej pra­cy śro­do­wi­ska tyl­ko jed­ne­go sto­wa­rzy­sze­nia – a takich powsta­ło w Pol­sce wie­le. Jak piszą autor­ki opra­co­wa­nia: „Wśród bli­sko 400 rodzin szcze­ciń­skich oca­la­ło 130 listów od 77 jeń­ców. Po 55 latach (publi­ka­cja z roku 1996) – w rocz­ni­cę zbrod­ni odda­je­my je w ręce czy­tel­ni­ka. Choć krót­kie i pozor­nie jed­no­staj­ne w tre­ści, zawie­ra­ją ogrom­ny ładu­nek emo­cjo­nal­ny oraz wie­le infor­ma­cji o oso­bo­wo­ści jeń­ców i obo­zów. Listy te krzy­czą! Publi­ku­je­my je z proś­bą o pamięć o tych, któ­rzy je pisa­li – docho­wa­li wier­no­ści do koń­ca – zgi­nę­li za Pol­skę – któ­rej zdra­dzić nie chcie­li, a do dziś nie docze­ka­li się nawet uczci­we­go pochów­ku ani pomnika”.

Po takim wstę­pie – nawet jeśli czę­ścio­wo już nie­ak­tu­al­nym, gdyż ist­nie­ją już czte­ry nekro­po­lie katyń­skie w Katy­niu, Char­ko­wie, Mied­no­je i Bykow­ni – czy­tel­nik przy­stę­pu­je do lek­tu­ry z drże­niem ser­ca, któ­re będzie mu towa­rzy­szy­ło cały czas. Każ­dą trans­kryp­cję listu poprze­dza nota o auto­rze i jego rodzi­nie, ilu­stro­wa­na zdję­ciem por­tre­to­wym, fak­sy­mi­le ory­gi­na­łu i zdję­cia­mi z zaso­bów rodzin­nych, co spra­wia, że tekst prze­sta­je być tyl­ko doku­men­tem, a sta­je się – zgod­nie z inten­cją pomy­sło­daw­ców tego przed­się­wzię­cia – ser­decz­nym świa­dec­twem i zapi­sem tytu­ło­wych „słów tęsknoty”

Jak wyja­śnia­ją jesz­cze autor­ki: „W not­kach bio­gra­ficz­nych wyko­rzy­sta­no ankie­ty wypeł­nio­ne przez rodzi­ny, bio­gra­my zamiesz­czo­ne w WPH [Woj­sko­wy Prze­gląd Histo­rycz­ny] oraz życio­ry­sy zamiesz­czo­ne w książ­ce R. Wołą­gie­wi­cza pt. Katyń w albu­mach rodzin­nych [wyda­nej w 1991 i 1993 roku]”, a następ­nie: „do książ­ki włą­czo­no dodat­ko­wo doku­men­ty potwier­dza­ją­ce tre­ści zawar­te we wpro­wa­dze­niu”. Wśród tych mate­ria­łów zamiesz­czo­no mię­dzy inny­mi mapę zsy­łek rodzin jeniec­kich, tak zwa­ny roz­kaz katyń­ski z 5 mar­ca 1940 roku, doku­men­ty doty­czą­ce zbrod­nia­rzy, bez­po­śred­nio odpo­wie­dzial­nych za katyń­skie egze­ku­cje (na przy­kład prze­druk roz­mo­wy z Mitro­fa­nem Syro­miat­ni­ko­wem). Uzu­peł­nie­niem czę­ści histo­rycz­nej jest bie­żą­ca kro­ni­ka Sto­wa­rzy­sze­nia Katyń w latach 1993–1995, dzię­ki któ­rej moż­na poznać dyna­mi­kę pra­cy Rodzin Katyń­skich w tym pierw­szym, pio­nier­skim okresie.

W książ­ce publi­ko­wa­ne są ponad­to nazwi­ska jeń­ców z obo­zów w Koziel­sku, Ostasz­ko­wie i Sta­ro­biel­sku, „któ­rych rodzi­ny po woj­nie osia­dły w Szcze­ci­nie i na Pomo­rzu”. Jest też dział Zagi­nie­ni bez wie­ści. Do ich rodzin nigdy nie dotarł żaden list i nie wia­do­mo gdzie ich pro­chy, gdzie „zebra­no nazwi­ska jeń­ców i więź­niów zagi­nio­nych w nie­zna­nych do tej pory obo­zach i wię­zie­niach tzw. Zachod­niej Ukra­iny i Zachod­niej Bia­ło­ru­si”. W tabe­lach umiesz­czo­no też Infor­ma­cje sta­ty­stycz­ne o jeń­cach, któ­rych rodzi­ny osie­dli­ły się w Szcze­ciń­skiem.

Opra­co­wa­ła Iza­bel­la Sariusz-Skąpska