Autor

Tytuł

Sta­ni­sław Maria Jankowski

Czter­dzie­stu co godzinę

Redak­cja:

Wydaw­ca:

Miej­sce wydania:

Data wyda­nia:

Opis:

Iden­ty­fi­ka­tor ISBN:

Marek Tar­czyń­ski

Pol­ska Fun­da­cja Katyńska

War­sza­wa

2002

ss. 364

9788390587783

zawie­ra indeks nazwisk

Pra­ca Sta­ni­sła­wa Marii Jan­kow­skie­go opo­wia­da o dzie­jach tak zwa­ne­go Archi­wum Robla, któ­re­go część zosta­ła odna­le­zio­na w skryt­ce pod dachem Insty­tu­tu Eks­per­tyz Sądo­wych w Kra­ko­wie. Książ­ka zawie­ra rów­nież prze­dru­ki, ana­li­zy i opra­co­wa­nie odkry­tych tam materiałów.

W 1943 roku, w cza­sie trwa­nia prac eks­hu­ma­cyj­nych w Katy­niu, wła­dze nazi­stow­skie sta­ra­ły się za wszel­ką cenę uwia­ry­god­nić swo­ją tezę, że odpo­wie­dzial­ni za śmierć tysię­cy pol­skich jeń­ców pocho­wa­nych w dołach śmier­ci byli Sowie­ci. Ze wzglę­du na ogrom zbrod­ni hitle­row­skich zada­nie to było nie­zwy­kle trud­ne. Nie uda­ło się mię­dzy inny­mi prze­ko­nać dzien­ni­ka­rzy z kra­jów neu­tral­nych do współ­pra­cy z goeb­bel­sow­ską machi­ną pro­pa­gan­do­wą, a urzęd­ni­cy III Rze­szy zorien­to­wa­li się, że nie zdo­ła­ją prze­ko­nać pol­skiej opi­nii publicz­nej bez dopusz­cze­nia jej roda­ków do prac na miej­scu zbrod­ni. W tym celu zezwo­li­li na dzia­łal­ność Komi­sji Tech­nicz­nej Pol­skie­go Czer­wo­ne­go Krzyża.

Jej przed­sta­wi­cie­le prze­ko­na­li Niem­ców, że przed­mio­ty wydo­by­wa­ne z dołów śmier­ci nale­ży pro­fe­sjo­nal­nie prze­ba­dać. W tym celu wszyst­kie war­to­ścio­we arte­fak­ty – w tym wszel­kie zapi­ski, note­sy, pamięt­ni­ki, listy – były wysy­ła­ne do kra­kow­skie­go Insty­tu­tu Eks­per­tyz Sądo­wych, gdzie pod­da­wa­no je szcze­gó­ło­wym bada­niom zespo­łu pod kie­row­nic­twem dr. Jana Zyg­mun­ta Robla. W począt­ko­wej fazie były one trud­ne do odczy­ta­nia, ponie­waż spę­dzi­ły w dołach śmier­ci trzy lata. Musia­ły więc zostać pod­da­ne spe­cja­li­stycz­nym zabie­gom. W pierw­szej kolej­no­ści moczo­no je w ete­rze naf­to­wym, następ­nie suszo­no na bibu­le i ostroż­nie roz­kle­ja­no. Dzię­ki temu sta­wa­ły się one moż­li­we do odczy­ta­nia pod lam­pą kwar­co­wą, a następ­nie prze­pi­sy­wa­no ich treść na maszynie.

Pra­ca zespo­łu trwa­ła nie­mal nie­prze­rwa­nie do koń­ca woj­ny. Kie­dy wkro­cze­nie Armii Czer­wo­nej sta­ło się real­ną groź­bą, prze­wa­ża­ją­ca więk­szość ory­gi­nal­nych mate­ria­łów zosta­ła wywie­zio­na i praw­do­po­dob­nie znisz­czo­na. Odpi­sy zosta­ły ukry­te w  skryt­ce za bel­ką stro­po­wą pod dachem Insty­tu­tu Eks­per­tyz Sądo­wych w Kra­ko­wie, gdzie prze­le­ża­ły do kwiet­nia 1991 roku. Wte­dy też, pod­czas remon­tu, jeden z robot­ni­ków odna­lazł pacz­kę z odpi­sa­mi doku­men­tów i zaniósł kil­ka kar­tek do redak­cji uka­zu­ją­ce­go się wów­cza kra­kow­skie­go dzien­ni­ka „Czas Kra­kow­ski”, gdzie jed­nak nie byli zain­te­re­so­wa­ni zna­le­zi­skiem. W następ­nej kolej­no­ści powia­do­mił o ist­nie­niu tych doku­men­tów swo­je­go bry­ga­dzi­stę, któ­ry z kolei zgło­sił ten fakt dyrek­to­ro­wi Insty­tu­tu. W kon­se­kwen­cji zawia­do­mio­ne zosta­ły służ­by państwowe.

Wte­dy też na sce­nę wkro­czył Sta­ni­sław Maria Jan­kow­ski. Nie­dłu­go po wsz­czę­ciu śledz­twa przez pro­ku­ra­tu­rę do auto­ra ode­zwał się jeden z wyso­kich urzęd­ni­ków tej insty­tu­cji i popro­sił o szyb­kie prze­ana­li­zo­wa­nie odna­le­zio­nych doku­men­tów ze wzglę­du na orga­ni­zo­wa­ną kon­fe­ren­cję pra­so­wą. Napi­sa­ny w cza­sie nie­ca­łych dwóch dni raport liczył w pierw­szej wer­sji oko­ło pię­ciu stron i został przed­sta­wio­ny przez pro­ku­ra­tu­rę pod­czas kon­fe­ren­cji. Zawie­rał on nie tyl­ko opis zawar­to­ści mate­ria­łów, ale rów­nież wska­za­nia i suge­stie do dal­szych badań. Mając dostęp do archi­wum dr. Robla (w nie­dłu­gim cza­sie zna­la­zła się tak­że dru­ga część odpi­sów, prze­cho­wy­wa­na w rękach pry­wat­nych od cza­su woj­ny), Sta­ni­sław Maria Jan­kow­ski roz­po­czął dro­bia­zgo­wą ana­li­zę doku­men­tów. Zajął się też odtwa­rza­niem życio­ry­sów zarów­no auto­rów zapi­sków, jak i człon­ków zespo­łu dr. Robla. Jako jedy­ny prze­śle­dził ich powo­jen­ne losy, wyko­nu­jąc przy tym pra­cę detek­ty­wi­stycz­no-dzien­ni­kar­ską. Brak odpo­wied­niej ilo­ści danych z doku­men­tów spo­wo­do­wał, że musiał odna­leźć rodzi­ny człon­ków zespo­łu, z któ­ry­mi prze­pro­wa­dził wywiady.

Wybra­ne frag­men­ty wraz z komen­ta­rza­mi zosta­ły umiesz­czo­ne w książ­ce. Nie­mniej mister­ną pra­cę wyko­nał przy ana­li­zie – opi­sie odna­le­zio­nych doku­men­tów oraz odtwa­rza­niu życio­ry­sów zamor­do­wa­nych. Frag­men­ty tre­ści ręko­pi­sów wydo­by­tych z dołów śmier­ci okra­szo­ne zosta­ły dużą licz­bą przy­pi­sów, co powo­du­je, że czy­tel­nik otrzy­mu­je spo­rą por­cję przy­stęp­nych infor­ma­cji. Nale­ży też pod­kre­ślić, że pra­ca napi­sa­na zosta­ła bar­dzo przej­rzy­stym sty­lem. Powo­du­je to, że lek­tu­ra – opo­wia­da­ją­ca o tra­gicz­nych losach ludz­kich  – będzie odpo­wied­nia zarów­no dla wyma­ga­ją­ce­go histo­ry­ka, jak i laika cenią­ce­go bele­try­sty­kę historyczną.

Opra­co­wał Mate­usz Zemla