Tytuł
„Zeszyty Katyńskie”. Zbrodnia katyńska. Pytania bez odpowiedzi
Opracowanie:
Wydawca:
Miejsce wydania:
Data wydania:
Opis:
Numer:
Identyfikator ISBN:
Marek Tarczyński
Niezależny Komitet Historyczny Badania Zbrodni Katyńskiej Polska Fundacja Katyńska
Warszawa
2002
ss. 70
15
83-905877-9-3
Autorem pierwszego tekstu zamieszczonego w numerze piętnastym „Zeszytów Katyńskich” – wydawanych dzięki dotacji Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (nieistniejącej od 2016 roku) – jest ówczesny biskup polowy Wojska Polskiego, Leszek Sławoj Głódź. Biskup przybliża historię katyńskiej ikony, wyrzeźbionej przez jednego z zamordowanych w lesie katyńskim oficerów – Henryka Gorzechowskiego. Gorzechowski stworzył wizerunek Matki Boskiej na kawałku deseczki oderwanym od pryczy, dla swojego syna – Henryka juniora. Ojciec jest jedną z ofiar Zbrodni Katyńskiej, syn natomiast ocalał, a wraz z nim ikona – świadek tragicznego losu polskich oficerów. W chwili publikacji numeru ikona znajduje się w Kaplicy Katyńskiej w katedrze polowej Wojska Polskiego w Warszawie.
Po otwierającym tom artykule Redakcja zamieszcza przedruki kilku dokumentów, które przybliżają historię przekazania ikony na ręce biskupa polowego i umieszczenia jej w kaplicy.
Bożena Łojek w artykule Śledztwo katyńskie – zaniechania i zagrożenia przybliża z kolei losy zapoczątkowanego w 1990 roku przez charkowską prokuraturę (pod naciskiem strony polskiej) śledztwa w sprawie mordu katyńskiego. Po dwóch pierwszych latach intensywnych prac obu stron, w 1992 roku, śledztwo wyraźnie zwolniło, mimo ciągłej przychylności ze strony tamtejszej prokuratury. Pomimo zgromadzonego obszernego zasobu materiałów (choć jednak niekompletnego) śledztwo utraciło swój pierwotny napęd. Jak jednak zauważa Bożena Łojek: „spowolnieniu śledztwa towarzyszyło pewne ożywienie w dziedzinie badań naukowych, a zwłaszcza upamiętnień. (…) Od tego momentu [1994 – M.W.] elementem dominującym w sprawie katyńskiej stały się zabiegi o upamiętnienie ofiar zbrodni. Sprawa zaś ścigania sprawców zbrodni zeszła na plan drugi”.
Autorka zauważa, że dla strony rosyjskiej dużo wygodniejsza była sprawa budowy cmentarzy wojennych niż kontynuacja śledztwa. Z kolei prace ekshumacyjne przygotowujące miejsca pod przyszłe cmentarze – zarówno na terenie Rosji, jak i Ukrainy – ujawniły kolejne niezbadane wątki katyńskich mordów: „Brak ostatecznego zakończenia śledztwa, procesu i osądu zbrodni daje pole do rodzenia się najprzeróżniejszych kłamstw, pomówień wyrosłych na gruncie niewiedzy i nienawiści”. Ten szereg niejasności i zaniechań spowodował, że członkowie Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej wystosowali list do ówczesnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, wyrażając niepokój o losy katyńskiego śledztwa. List ten oraz odpowiedź prezesa IPN (oraz spis czynności podjętych przez IPN w sprawie Zbrodni Katyńskiej) redakcja przytacza w całości.
Kolejnym tekstem w numerze – po niezwykle interesującym artykule Bożeny Łojek – jest rozprawa Zygmunta Kozaka po tytułem Zbrodnia katyńska w zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego. Autor skrupulatnie wylicza i przybliża nam dokumenty, jakie od 1943 roku znajdowały się w zbiorach wspomnianego archiwum, a które dotyczyły bezpośrednio Katynia, ale też – co w związku z brakiem dostępu do osobowych teczek ofiar sporządzonych przez NKWD miało niebagatelne znaczenie – dokumentacji wojskowej żołnierzy sprzed kampanii wrześniowej. Pomogły one w znacznej mierze przy identyfikacji ofiar Zbrodni Katyńskiej.
Ostatni tekst numeru nosi tytuł Kuropaty – Białoruski Katyń? Jego autor – Daniel Boćkowski – przybliża historię miejsc straceń wojskowych oraz ludności cywilnej z tak zwanej Zachodniej Białorusi. Brak współpracy ze strony władz Białorusi powoduje, że do ówczesnej chwili (2002) nie udało się ustalić liczby ofiar sowieckiego terroru z terenów Białorusi. Jednak dzięki pracy historyków i wnikliwej analizie dostępnej niewielkiej liczby źródeł ustalono ustalić, że rozstrzeliwań dokonywano w więzieniu w Mińsku, ciała zaś grzebano prawdopodobnie w miejscowości Kuropaty. Wspomniany brak chęci do współpracy ze strony białoruskiej powoduje jednak, że miejsce to pozostaje jedynie punktem rozważań historyków, a „białoruski Katyń” nie może zostać upamiętniony.
Opracowała Małgorzata Walendowska